Geoblog.pl    PiluchSupertramp    Podróże    Stopem do Iranu i dalej...    Nowe doswiadczenia, ciagle w drodze :)
Zwiń mapę
2011
17
sie

Nowe doswiadczenia, ciagle w drodze :)

 
Indie
Indie, Sonāmarg
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12068 km
 
Znalazłem nowy sposób na podróżowanie po Indiach, który przysparza mi więcej radosci, emocji, pozwala więcej zobaczyć i do tego jest taaani :) Otóż dziś jeździłem lokalnymi spartańskimi autobusami, które poruszają się jedynie na krótkich odcinkach ok 10-40km. Tak dotarłem z Srinagar do Sonmarg. Pierwszy autobus kilkanascie km drugi tez tyle i trzeci około 50km, razem jakieś 85km. Przesiadki do kolejnych autobusów są dokładnie w tym samym miejscu i nie zdarzyło mi się czekać nawet chwili na kolejny autobus, bo te lokalne często kursują. Jedyne oczekiwanie może być do momentu aż zapełni się po brzegi (dosłownie) autobus co z reguły nie trwa długo. Nie jest to szybki sposób poruszania się bo autobusy jadą wolno i często wpuszczaja/wypuszczaja ludzi, ale więcej można zobaczyć, jedzie się tylko z lokalną ludnością 100% (żadnych turystów – bo i kto by wpadł na taki genialny pomysł), i cena to jakieś 1/3 ceny normalnego autobusu długodystansowego, który często jest głównie dla turystów. Do tego bez obaw, że ktoś naciągnie Cie na wyższa cenę biletu co notorycznie dzieje się w autobusach turystycznych. Ile ja się nasłuchałem historii o cenach za przejazdy ile płacą nieświadomi turyści. Ostatnio rozmawiałem z dwoma Anglikami, których jedno z wielu tzw. „rządowych” biur turystycznych naciągnęło na przejazd z Delhi do Jammu, powiedzieli im, że nie ma żadnego pociągu i sprzedali im „okazyjnie” bilety autobusowe – przepłacili kilkakrotnie. Raz na przystanku autobusowym rozbawił mnie naciągacz, który chciał mnie zawieźć swoim busem i próbował wmówić, że nie ma żadnego autobusu jadącego w tym kierunku i że on mnie może tanio zawiezie. Nie przeszkadzał mu fakt, że autobus czekał na mnie za jego plecami :))) To prawdziwa plaga.
Dodatkowym plusem podróżowania z lokalesami jest to, że zawsze można się dowiedzieć czegoś ciekawego o okolicy i posiedzieć przyklejonym do jednego z miejscowych brudasków (podtrzymuje zdanie, że Hindusi to straszne brudasy:).

SONMARG to miejscowość turystyczna, która znajduje się akurat na trasie pielgrzymki Hindusuów do Świątyni Amarnath, aktualnie poza sezonem. Zielona, malowniczo położona w dolinie błękitnej rzeki Indus na wysokości około 2700m npm – widać stąd ośnieżone szczyty gór. Tak sobie spacerując pomyślałem o naszych Tatrach i oczywiście Białce Tatrzańskiej :) Ściskam x razy :) Pogoda niestety nie jest tu zbyt przyjemna, zimno i co gorsza pada (podobno to normalne i tutaj ciągle pada). Jutro mam plan wstać około 6ej rano i ruszyć na samodzielny trekking do Thajewas Glacier - lodowiec (jakieś 10km), potem wracam i ruszam dalej .

Kolejnego dnia (18.08):
Jak zaplanowałem tak też uczyniłem :) 6.20 już maszerowałem w góry. Widoki faktycznie rewelacyjne, wodospady, konie, łowiecki... hej! :) I tak drepcząc dotarłem do lodowca Thajewas Glacier. Spodziewałem się czegoś bardziej spektakularnego niż nieco brudnego śniegu ale ok, jest poza sezonem, więc nieco stopiony etc. Tuż przed lodowcem spotkałem a raczej to mnie dopadł chłopaczek mieszkający tu w górach w obozowisku pasterskim. Koniecznie chciał mnie oprowadzić i pokazać drogę dalej. Pomoc i kontakt z podróżnikiem nie jest tu oczywiście bezinteresowna, to nie jest Bliski Wschód, tu ludzie jak widzą białasa, turystę od razu chcą bakszysz (kasę) – niestety już są tak nauczeni. Powiedziałem, że nie mam pieniędzy dla niego, więc wynegocjował długopis. Niech będzie, moja strata ;) I w ten oto sposób szedłem dalej i dalej a ona śmigał po górach w klapeczkach jak kozica aż... doszliśmy do jego obozu i on tam został :) Tam też pozbyłem się dwóch paczek ciastek, które przekazałem jego mamie i malutkiemu bratu... okazało się, że długopis jest już na wykończeniu a mama też za zdjęcie chciała bakszysz :) I w ten oto sposób ja zostałem bez jedzenia na drogę powrotną :), która trochę mi zajęła bo w moim guest housie wylądowałem nieźle padnięty ok 12.30. Tym razem plan to zabrać się w dalszą drogę indyjską ciężarówką (wyglądają prześmiesznie – wszystkie kolorowe i oczywiście obowiązkowo marki TATA :). To tzw. płatny autostop, z którego korzystają miejscowi zamiast autobusu (tańsze).

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (14)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
jt
jt - 2011-08-21 22:57
czekam na zdjęcia, gratuluję
 
 
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 88 wpisów88 169 komentarzy169 820 zdjęć820 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
01.06.2011 - 22.12.2011