Geoblog.pl    PiluchSupertramp    Podróże    Stopem do Azji i dalej...    Wizyta u DALAI LAMY :)))))) TAK! TAK! TAK! Sam w to nie wierze :)))))))
Zwiń mapę
2011
01
wrz

Wizyta u DALAI LAMY :)))))) TAK! TAK! TAK! Sam w to nie wierze :)))))))

 
Indie
Indie, McLeod Ganj
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12597 km
 
Aaaaa ludzieee......!!!!! Ale może zaczne od początku :) Po paru dniach spędzonych wypoczynkowo w Manali – mieście określanym niekiedy w przewodnikach jako stolicy hippisów – pewnie kolejny raz ze względu na wszechobecną tu trawkę (nic nowego) postanowiłem ruszyć się nieco. Biorąc pod uwagę, że w Manali na każdy posiłek jadłem dwa dania i nie opuszczałem żadnego posiłku razem wypadało 6 dań dziennie plus podjadanie ciasteczek co sprawiło że zaprzyjaźniłem się z kucharzem w mojej lokalnej jadłodajni :) a moje akumulatory (czytaj brzuch) zostały porządnie naładowane :) Moja kolejna destynacja zgodnie z planem to Dharamsala miejsce gdzie siedzibę swoja ma tybetański rząd na wygnaniu. Dokładny cel to McLeod Ganj – zwane także górną Dharamsalą (10 km na północ od Dharamsali) - najbardziej tybetańskie miejsce w całych w Indiach. Do mojej destynacji dostałem się autobusem nocnym, który w Dharamsali dosłownie "wylądował" - nie wiem ale kierowca chyba się z kimś założył, że pobije rekord przejechania tej trasy, o godzinie 4 nad ranem :/ Autobus z Dharamsali do McLeod Ganj był dopiero o godzinie 7.30, do tego lał desz, więc nie było szans na pokonanie tej trasy pieszo. Dworzec w Indiach szczególnie w godzinach nocnych o zawsze zbiór śpiących tu oryginałów :) W każdym o godz. 5 był autobus odjeżdżający do Amritsar i przed tą godziną zaczęło pojawiać się sporo normalnych ludzi jadących z Dharamsali do Amritsar. W ten sposób poznałem dwie Żydówki, które wypytałem o Dharamsale i McLeod Ganj :) Całkiem przypadkiem dowiedziałem się, że Dalai Lama prowadzi tam nauki i dziś jest ostatni dzień żeby się na nie załapać... Oczy mimo wczesnej pory od razu otworzyły mi się szerzej :)
Coś przebąkiwały, że potrzebne jest wyrobienie przepustek (dwa zdjęcia, paszport...) ale to sprawdze na miejscu. O 7.30 juz siedziałem w autobusie - początek o 9tej, więc czasu sporo. Autobus pełny mnichów w ich bordowych ubrankach :) To są zawsze sympatyczni ludzie więc podpytałem jednego co i jak. Może iść każdy i dziś jest ostatni dzień, oni oczywiście idą... więc ja za nimi :)
Po drodze z autobusu do świątyni wciskam jeszcze w siebie parę wegetariańskich momo i już jestem pod świątynią gdzie są tłumy. Oddzielna bramka dla obcokrajowców, na niej dowiaduje się, że nie mogę wejść z moim plecakiem, aparatem, telefonem i zostaje skierowany do przechowalni. Postępuję grzecznie z instrukcjami (jak to zawsze ja :) I po chwili ponownie przechodzę przez bramki i przeszukanie. Jestem już na terenie Świątyni :) Idę tam gdzie kierują się mnisi a że mam na sobie pomarańczową kurtkę to dobrze mieszam się w tłumie... Po chwili, sam nie wiem jak to się stało ale jestem na głównej sali... Przód zarezerwowany dla zaproszonych gości a w dalszej części siedzą na poduchach mnisi... ja miedzy nimi :) Na początku parzyli się nieco dziwnie ale potem uśmiechali :) Po jakichś 15 minutach zaczęły się cos a la śpiewy a w zasadzie powtarzanie jednej sekwencji wyrazów (dla mnie teraz nie do powtórzenia). Po kolejnych 15 minutach zaczyna się poruszenie i na salę wchodzi uśmiechnięty.... DALAI LAMA.... tak, tak, tak sam przecieram oczy ze zdumienia :))) Widzę go, to on, człowiek z plakatów, filmów, ołtarzy :))) Niesamowite. Usiadł po turecku na ołtarzu przodem do ludzi i z uśmiechem na ustach rozpoczął kazanie :) Początek w języku angielskim i nawet nieźle słyszalne. Po chwili zmienił jednak język na tybetański i wtedy zobaczyłem, że ludzie mają radia ustawione na jakąś częstotliwość i słuchają tłumacza. Szkoda mi było opuszczać ceremonii (radia do wypożyczenia w przechowalni bagażu), więc nie ruszałem się z miejsca. Mnisi w międzyczasie rozdawali ludziom takie chlebki tybetańskie i do tego ichnie mleko z masłem, śniadanie jak na porannej Puji w monastyrze w Thiksey. Ja oczywiście się załapuje :) W dalszej części każdy mnich dostał po 50 rupii (ja nie :) Nastrój panuje bardzo swobodny Dalai Lama ciągle uśmiechnięty, żartuje. No dobra zaczyna się mantra - powtarzanie jakichś wyrazów, więc lecę wypożyczyć radio. Udaje się trafić bo akurat ktoś oddawał (wszystkie wypożyczone). Próbuje wrócić na moją salę i STOP przepustka! Przepustka? Ale ja przed chwilą tam byłem, tylko po radio wyszedłem. Żeby wejść na górę na salę konieczna jest przepustka... Aha głupi to ma szczęście, reszty kazania słucham już z dołu razem z resztą normalnych ludzi :))) Potem widzę go po raz ostatni jak wsiada do samochodu, oczywiście otoczony ochroną (przez cały czas na terenie byli ludzie z karabinami) i macha wszystkim z przedniego fotela, uśmiechając się zza szyby :))))
Wow, sam nie mogę w to uwierzyć, byłem na naukach Dalai Lamy :) I to do tego całkiem przypadkiem i tak blisko :)))) Juhuuuuuu :)
A teraz znalazłem zakwaterowanie w jakiejś dziurce, znalazłem WiFi i piszę sprawozdanie dla Was jedząc 3 danie pod rząd :)) Moja forma rośnie :) Tak dla uwiarygodnienia powiem, że był Chowmien potem naleśnik z bananem i miodem i na koniec musli z bananami i jogurtem naturalnym (curd). Pękam :) Zostanę tu kilka dni i potem udam się dalej w kierunku południowym :) Zdjęcia jakies pouzupełniałem i może jeszcze pouzupełniam :)
Ps. Dziś 1 września i wszystkim dzieciakom dużym i małym życzę powodzenia w nowym roku szkolnym :))) Ja również rozpocząłem nowy miesiąc, czwarty miesiąc mojej podróży :)))
Pa pa pa pa
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2011-09-02 21:59
Powodzenia w dalszej podrozy i duzo zdrowia.
 
 
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 88 wpisów88 169 komentarzy169 820 zdjęć820 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.06.2011 - 22.12.2011