Do Mardin docieramy bardzo szybko, teraz rozumiem na czym polega podrozowanie w Turcji kiedy w grupie jest dziewczyna... Mozna wybierac samochod ktorym chce sie jechac... Doslownie.
Tak więc droga do Mardin to bułka z masłem. Mardin to bardzo urokliwe miasto, ładne czyste z rozległymi przedmieściami. My mieszkamy właśnie na przedmieściach Mardin w Kiziltepe u jednego z wielu kuzynów mjego kumpla z Mersin Dżelila. Ma tu duże mieszkanie 4 pokojowe, w którym mieszka sam a tak naprawdę to tylko pomieszkuje ponieważ jego rodzinna wioska jest niedaleko i często tam przebywa. Śmiejemy się, że ma tu sporo przyjaciół, szczególnie w kuchni... w postaci szybko biegających insektów :) Generalnie jest bardzo sympatycznie, nie dzieje się nic nadzwyczajnego poza piciem kolejnych herbatek, jedzeniem miejscowych przysmaków np. kadayif z lodami :)) i oczywiście zwiedzaniem miasta, które jest naprawdę klimatyczne i zdecydowanie warto zobaczyć będąc w tych rejonach. I tak mijają dwa spokojne dni. No właśnie - spokojne a jak jest za spokojnie to trzeba coś wymyślić żeby było więcej emocji... I tak po rozmowach z paroma osobami, analizie mapy w połączeniu z informacjami internetowymi wpadamy na nowy, jakże kuszący pomysł... Iraq – a dokładnie Kurdistan.