Na poczatku serdecznie dziekuje wszystkim za dzisiejsze zyczenia urodzinowe przeslane we wszelkich formach sms, mail, facebook (niestety nie moge odpowiedziec bo fb jest w Iranie zablokowany). Oczywiscie czekam jeszcze na zyczenia od tych ktorzy jeszcze nie wyslali :)) ha ha ha :))
Dzis juz moge powiedziec cos wiecej na temat Iranu. Wczorajszy dzien caly szwedalem sie, zwiedzalem ulice Tabriz. Przez wiekszosc czasu z moim przewodnikiem - poznanym przeze mnie na miejscowym bazarze starszym Panem, ktory mieszka tu od urodzeniam jego rodzina ma sklep z dywanami. Zabralem go na wspolny obiad na bazarze z jednej miski (oczywiscie) a on potem postawil nam herbatke w parku. Milo :)))
Moje spostrzezenia:
Kierowcy sa tu gorsi niz w Turcji - psychole, nie wiedza co to pasy ruchu, swaitla etc. Przejscie przez ulice to sport ekstremalny, jak to sie robi pokazl mi przewodnik - po prostu wyszedl na ulice 3 pasy w jedna stron, nie patrzac na nic i sobie szedl... Kamikaze :))) Dla przykladu dzis Babek (moj host) przywalil samochodem tesciowej w inny zaparkowny, pojechal dalej i powiedzial jestem dobrym kierowcom :))) Warsztaty samochodowe wygladaja jak dziuple na Pradze. I co ciekawe w Iranie jest mnostwo Peugeotow. Robione sa w Iranie i tu wciaz mozna kupic nowutkiego Peugeota 405 (model z lat 90) :))
Kobiety wszystkie bez wyjatku chodza w chustach okrywajacych glowe. Wspolczuje im serdecznie bo mimo iz temperatura jest fajna (Tabriz to najchlodniejsze miasto w Iranie 30C) to pod czarnymi pelerynami musza sie gotowac...
W autobusie kobiety sa oddzielone od mezczyzn tzn. Panowie siedza z przodu Panie zajmuja tyl autobusum nie ma mowy o przemieszniu nawet malzenstw.
Ludzie sa tu bardzo mili i lubia rozmawiac z przyjezdnymi, co nie zdaza sie czesto...
Po calym dniu chodzenia wieczorem dotarlem sam na proszona kolacje do rodzicow zony Babka. Specjalnie na ta okazje kupilem duuuzego melona co wywolalo dodatkowa radosc :) Kolacja w stylu tradycyjnym, kleczki na podlodze. Zupa, drugie, salatki, ajran (lepszy niz w Turci), drink bezalkholowy (piwo o smaku cytrynowym), owoce.. uffff... Baaardzo milo. Przy okazji ogladamy zdjecia a ja dostaje pierwsza lefcje Farsi od siostry zony Babka :)))
Do domu docieram z Babkiem po polnocy (jego zona zostaje u rodzicow). Mamy meski wieczor, Babek opowiada mi wiele ciekawych historii na temat Iranu, obyczajow i problemow tu panujacych (musze wykasowac z aparatu zdjecia z kobietami w chustach, tak na wszelki wypadek). Babkowi zebralo sie na zwierzenia - historie damsko meskie... to dziwne uczucie kiedy facet 30 lat ktorego znam 2 dni ryczy mi w rekaw... Nowe doswiadczenie :)))) Spac idziemy o godzinie 4 tej.
Dzis opuszczam Tabriz i jade gdzies w okolice Rasht nad wode - przed wizyta w Teheranie.
I to by bylo na tyle... zmykam bo autobus mi ucieknie :)
Aaaa bylbym zapomnial... moj urodzinowy shake a mango-banan z lodami w srodku byl pyyyszny,... na jednym sie nie skonczylo :)