Z Tabriz złapałem nocny autobus do Langerud, niedaleko morza Kaspijskiego. Śmiesznie wygląda tu usadzanie i przesadzanie ludzi, dyryguje tym pan sprzedający bilety przy autobusie a potem kierowca. Oczywiście kobieta nie może siedzieć obok mężczyzny, no chyba że są razem np małżeństwo. Autobus, który miał ruszyć o 8.30 rusza po godzinie 9-tej :) Do pokonania jest jakieś 450 km i ma to trwać 7-8 godzin. Klima nasuwa tak, że żałuje, że nie wziąłem ze sobą do środka swetra. Wreszcie czas na muzykę, mp3 umila mi podróż, która wydaje się trwać w nieskończoność. Postoje typu sklep, stacja, restauracja, policja (coś ala checkpoint) sprawiają, że w Langerud jesteśmy po 7ej :) Jestem nietomny bo nie udało mi się zasnąć. Mam tu znaleziony nocleg z CS i mam już również mój Irański telefon, który mogę wykorzystać.
Aaaa właśnie w Tabriz kupiłem karte SIM coś jak nasz TAK TAK, co ciekawe musiałem to zrobić a w zasadzie zrobił to za mnie Babek. Trzeba podać wszystkie personalne dane, ksero dowodu etc. podpisać i na końcu przypieczętować odciskiem palca :) Nieźle :)
Tak, więc wysyłam SMS-a, że jestem w Langerud i udaje się na przechadzkę po mieście które jeszcze śpi, tylko okolice bazaru zaczynają funkcjonować. Po paru godzinach, padam z nóg. Miasto już działa pełną parą. Mój host nie odpowiada a nad morze stąd jest parę kilometrów... bez sensu. Ok znajduje Ineternet cafe, patrze na mapę, wysyłam zapytania przez CS w miejscach, które są nad morzem i czekam. Po godzinie mo nowy host z miejscowoście odległej o 150km, nad samym morzem zaprasza mnie do siebie :))
Ruszam :) Niestety złapanie stopa jak dla mnie jest tu niemożliwe, tzn. ludzie nie wiedza co to znaczy. Normalne samochody funkcjonują tu jak taksi czyli wsiadając płacisz (taksi jest nawet tańsze). Z pomocą miłego lokalesa udaje mi się znaleźć taniego lokalnego busika, który jedzie w moim kierunku do miejscowości oddalonej 8 km od Nowshehr, mojego punktu docelowego :)) Gooood!!! :)
Kolejne 140 km pokonuje w jakieś 4 godziny siedząc na stołku obok kierowcy. Jestem tak nieprzytomny że pare razy zaczynam usypiać omal spadając z siedzonka (bez oparcia) co wywołuje uśmiech na twarzy grubcia kierowcy :)) Nawet rozmawiamy po drodze... tzn. on mówi nazwe miejscowości i pokazuje palcem :)
Około godziny 18 tej mój host odbiera mnie z przystanku :)