Geoblog.pl    PiluchSupertramp    Podróże    Stopem do Azji i dalej...    Mooooorzeeee na pewno pomoże :)
Zwiń mapę
2011
14
lip

Mooooorzeeee na pewno pomoże :)

 
Iran
Iran, Nowshahr
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5487 km
 
Moi gospodarze to małżeństwo w moim wieku, którzy mieszkają w nowym apartamencie, z klimą i widokiem na morze (jakieś 500metrów) :))) Może to nieeleganckie z mojej strony tak pisać ale muszę to zrobić bo jak pisać to już pisać... mają eleganckie czyste mieszkanie z NORMALNĄ ŁAZIENKĄ, tak NORMALNĄ... co to znaczy? Otóż z normalnym kiblem, nie dziurą w podłodze, z normalnym prysznicem z ciepłą wodą, fajnie wykończone, z oddzielnym pokojem dla mnie i dostępem do internetu :))) Woooow!!! Po jakimś czasie tułania się po różnych, róóóóżnych miejscach i kątach to jest dla mnie jak przystanek w raju przed dalszą podróżą :))) Sami nie ukrywają, że mają pieniądze... są menadżerami na prywatnej uczelni, która de facto jest własnością rodziców :) I robią jeszcze sporo innych rzeczy :) Ok, do rzeczy :)
Biorę prysznic a wieczorem zabierają mnie na wesele... wesele? ale ja nie mam takiego ubrania.... nie ma sprawy dostaje ciuchy Amira mojego hosta :) Koszula w kratę i czyste dżinsy... dawno nie byłem taki elegancki :))) ... czuje się jak ubogi krewny :))) Śmiesznie :)
Mam absolutnie nie oddawać tych ubrań, podobno są za duże na niego. No way! Moja skromność mi na to nie pozwala
Wesela proszę jednak nie kojarzyć z weselem jakie jest u nas... To w zasadzie obiad, i to podobno tym razem o niezbyt standardzie.
Oczywiście panie na innym piętrze, panowie na innym. Na wesele jedziemy z rodzicami Shimy, pierwszy raz jadę samochodem typu Hyundai Genesis... import z Emiratów, kolor biała perła, wyposażony i wykończony jak Lexus... no prawie (żeby nie było ;)
Jedziemy tam tylko na chwilę żeby się pokazać, to nikt z rodziny sprawy biznesowe. Moja persona zostaje uwieczniona na filmie z wesela :))) Zgodnie ze zwyczajem Pan młody uroczyście chodzi po sali i wita się z każdym gościem a z nim kamerzysta :))) A co niech mają pamiątke z Piotrusiem ;) Uciekamy zaraz po obiedzie.... Co ciekawe obiad podawany jest w nieco odwrotnej kolejności jak u nas tzn. najpierw są owoce, potem coś ala jogurt, potem sałata, i na końcu było mięso i ryż :)

Po powrocie gramy jeszcze z Amirem i jego sąsiadem w Ping Ponga, Boże kiedy ja ostatni raz grałem... Udaje mi się ograć obydwu (ledwo, ledwo :) Zasypiam z komputerem na łóżku, czekając na zalogowanie do internetu, żeby uzupełnić wpisy.... :)

Piątek to dzień wolny w Iranie - weekend. Rano jedziemy z Amirem na plaże. No właśnie plaże w Iranie... czyli kolejny raz kobiety oddzielnie, odseparowane zakrytym ogrodzeniem, panowie oddzielnie. Jest też część wspólna tzn. z myślą o dziecich i tu też można się kąpać... w ubraniach oczywiście. Porządku pilnuje wojsko, jak coś jest nie tak krzyczą też przez megafony i gwiżdżą...
A ja wreszcie płyyyywamm, płyyyywamm tralalalala :)))

Po południu jedziemy razem z sąsiadem nad jezioro rozpalamy ognisko i robimy jajecznice z pomidorami :)

Wieczorem znowu partyjka ping ponga, a ja znowu padam. Z samego rana chyba zabiore się z sąsiadem do Tehranu bo akurat jedzie, chodź nie mam żadnego spania... nic nowego :))

Bye bye Kaczuszki :)))))
Ps. Jak mi sie uda to może dziś w nocy załaduje jakieś zaległe zdjęcia od Diyarbakir począwszy, o ile nie zasne nad komputerem....
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 88 wpisów88 169 komentarzy169 820 zdjęć820 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.06.2011 - 22.12.2011