Sukces! Dzis do ambasady dotarlem wraz z kompletem dokumentow juz o godzinie 10tej :) To najlepszy czas jaki udalo mi sie uzyskac.
W ambasadzie spotkalem parke podroznikow z Krakowam ta sama z ktora mijalem sie wczoraj w drzwiach ambasady polskiej. Kuba tydzien przed podroza sie obronil, sprzedali swoje rzeczy na allegro, zebrali cala kase i postanowili wyjechac. Do Iranu dotarli pociagami z Polski, to dopiero poczatek ich podrozy. Zalatwiamy wszystko razem i nawet idzie bardzo sprawnie tylko Pani w okienku wyjatkowo oporna (nie pierwszy raz) prosi mnie o kserokopie paszportu... Hmmm ale w wymaganiach nie ma mowy o kserokopi paszportu tylko o paszporcie (podobnie jak nie ma mowy o liscie z ojczystej ambasady), wiec jej nie mam. Pani wnikliwie studiuje kartke z wymaganiami i czyta na glos co potrzebne... nie znajduje tam wzmianki o kopii paszportu, wiec niepocieszona odwraca sie za plecy i kseruje pierwsza strone.Trwalo to minute ale to musial byc dla niej nielada wyczyn. Potem oplata za jakis transfer (fax) dokumentow do Polski zeby potwierdzili (20$) i mam zadzwonic za tydzien. Paszport zostaje u mnie, ufff. moge jechac dzis na poludnie.
Po zlozeniu dokumentow idziemy razem z Kuba i jego dziewczyna na lody. Oj jak milo sie nimi rozmawia :) To typowi podroznicy, sporo juz widzieli i w sumie dalsza podroz mamy podobna, wymieniamy telefony i maile i mamy sie gdzies, kiedys po drodze zlapac. Oni zakladaja ze do Polski juz raczej nie wroca... Podziwiaja moj plecak, ich dwa waza tyle co moj jeden :) No ale ja mam porzadny namiot, w razie kleski zywiolowej :) Zegnamy sie z usmiechami na ustach ja jade metrem na dworzec autobusowy i dalej do historycznego miasta Kashan, w ktorym wlasnie siedze :) Cos juz tu obejrzalem przez pare godzin ale powiem szczerze ze chyba zaczne pomijac takie historyczne atrakcje na mapie... jakos kolejny raz uswiadczam sie w tym ze nie kreci mnie bieganie i zaliczanie kolejnych kamieni.
Przejechalem jakies 200km na poludnie od Teheranu i juz czuje roznice temperatur... jest cieplo :) Dzis weekend i jak przyjechalem o godz 15tej miasto bylo pusciutkie i wszystko pozamykane ale teraz (19) juz widze ze to nie kwestia dnia wolnego tylko pory. Miasto tetni zyciem.
Uciekam, reszta w nastepnym odcinku. pa pa