Witojcie! ;)
Wiem, ze obiecalem uzupelnic wpisy z Iranu ale niestety widzac teraz co sie dzieje w Indiach nie jestem w stanie tego zrobic bo musialbym sie zamknac z komputerem na pare dni a jest to zdecydowanie niemozliwe...
Napisze jednak krotkie podsumowanie zeby nie bylo :)
Iran to kraj totalnie niesamowity, niesamowity z powodu ludzi, ktorzy w nim mieszkaja. Oczywiscie meczety tez sa ciekawe... przez pierwszych pare dni ale mowiac okrutnie kiedy widzisz kolejny meczet po jakims czasie to juznie robi on na Tobie takiego wrazenia jak na poczatku i zwyczajnie powszednieje... Ludzie jednak sa niezwykli od poczatku do konca. Ciagle zagaduja na ulicy, zapraszaja do siebie do domu, na posilki, na noclegi, na rozmowe. Sa spragnieni spotkan z ludzmi z innych krajow, niesamowicie goscinni i otwarcie. Po czesci jest to pewnie zasluga ich wierzenia, ze ugoszczenie wedrowca przyniesie szczescie do ich domu :) Ale nie tylko. Przez 30 dni spedzonych w Iranie w hostelu spalem tylko raz i to tylko z wlasnego kaprysu (po zejsciu z Damavand). Czesc noclegow bylo z CouchSurfing, czesc u zaprzyjaznionych ludzi ale rowniez czesc na dziko jak przystalo na wloczege :) Np na wyspie Kish wbrew zakazom spalismy na dziko na plazy (raz nawet podjechala do nas policja ale juz bylismy poskladani i powiedzielismy ze sie opalamy :) W gorach podczas podchodzenie na Damavand korzystalismy w 3 z dwuosobowego namiotu spiac w poprzek (trudno to nazwac spaniem :)))
Duza czesc podrozowania odbywala sie stopem min. z na poolnocy na wyspe Kish i potem cala trasa na poludnie az do Tehranu.
Z ciekawych sytuacji obrazujacych podroz a niekiedy rowniez stopien absurdu naszego podrozowania to np.:
1. Godz.22 gdzies na polnocy wracajac z wyspy Kish zatrzymujemy Tira:
Dokad Pan jedzie?
Do miasta bla bla bla...
Gdzie?
Do bla bla bla
Ej on jedzie do bla bla bla, nie mam pojecia gdzie to jest ale ma klimatyzacje, co robimy? ok, jedziemy :) I wsiadamy :)
Przez nastepny odcinek rysujemy na konturowej mapce Iranu dlugopisem kropki gdzie jest miejsce do ktorego Pan jedzie zeby wiedziec gdzie jestesmy (mapy oczywiscie nie mamy, bo i po co) :))) Potem pozostaje nam tylko modlitwa bo kierowca tak jedzie ze jak nigdy sie nie stresuje jadac tym razem jadac notorycznie Tirem na czolowke troche sie stresowalem... :)
2. Jestesmy na poludniu, kierujemy sie na polnoc wysiadamy z Tira gdzies przy skrzyzowaniu, pada pytanie: w ktora strone jedziemy?
Nasza odpowiedz: W sumie bez znaczenia, moze byc w ta albo w ta... :)
3. Goscinnosc Iranskich kierowcow: Lapiemy stopa (TIR) poznym wieczorem albo wczesna noca ktory jedzie kilkaset km w naszym kierunku. Magda z Kuba od razu laduja na dolnej pryczy ja dotrzymuje towarzystwa uczac sie Farsi z przodu :) Kierowca zatrzymuje sie nad ranem na postoj, nie pozwala mi spac na fotelu... nie ma mowy jestes moim gosciem mowi! Ja klade sie na lozku gornym a on uklada sobie spanie gdzies na podlodze...Na drugi dzien zabiera nas na sniadanie, zawozi do naszego miasta (Yazd) i koniecznie zaprasza do siebie do domu na polnocynad morzem kaspijskim (kontakt mailowy mamy do tej pory)
4. Mieszkamy u zapoznanej rodziny w Shiraz, mamy swoj pokoj a oni goszcza nas jak moga... Kuba oferuje z grzecznosci ze moze tym razem my zrobimy zakupy i jakies poslkie danie na obiad.... czysto teoretyczny pomysl zostal podchwycony.... Tak wiec z typowo polskiej kucjni z naszymi zdolnosciami kulinarnymi robimy: spaghetti oraz wisnie z jogurtem i makaronem na deser :)))) To takie polskie danie :))) Gospodarze sa jednak pod wielkim wrazeniem i zajadaja sie daniami :)))
5. Niestety nie jestem w stanie tlumaczyc ze zwolnilem sie z pracy jestem stary, nie mam zony i podrozuje wiec tworze przerozne historie:
-Jestem studenetem 25 lat
- Jestem po studiach 26 lat
- Magda to moja siostra :)
- Jestem podroznikiem dookola swiata :) etc. czasami sam sie gubie i smiejemy sie z tego, zeby sie nie pomylic, w kolejnych autach...
Nie to zebym sobie stroil zarty tylko ciagle tlumaczyc zeby patrzyli sie na mnie jak na dziwaka i to takie nudne... :)
6. Z ekstremalnych autostopow to np. kierowca TIRa ktory podczas podrozy z nami palil sobie Tarjak - czyli rodzaj opium z afganistanu... :) Tak palil opium jadac z nami ciezarowka... w srodku mial zapalona butle gazowa na ktorej rozgrzewal gwozdz,potem przykladal do tarjakui dym wciagal przez rurke (mam ukradkiem zrobione zdjecia:).... Podroze ksztalca... :)
7,8,9..... roznych historii ktore zdarzyly sie w tym czasie jest doprawdy mnostwo i nie sposob ich wszystkich opisac...
Po miesiacu czasu spedzonym w jakze wymarzonym Iranie czuje sie dobrze, wiem jak sie poruszac, znam podstawowe zwroty i zachowania ludzi. To kraj ktory moge polecic kazdemu. Musze przyznac ze sam troche sie do niego przyzwyczailem i szkoda mi go opuszczac... choc troche brakuje tu emocji... a moze adrenaliny.... :)))
Dzien opuszczenia Iranu byl dla mnie dodatkowo trudny (a moze troszke smutny) bo rozdzielilismy sie Kuba i Magda. ktorzy ruszyli do Pakistanu a ja z powodu braku wizy i niemoznosci zalatwienia jej w Iranie polecialem do Indii....