Dziś czuję się już lepiej choć to nie jest pełnia szczęścia. Problemy żołądkowe ustają za to jestem lekko przeziębiony :) Jak nie jedna franca to druga, ale ja im dam! Zacząłem powoli eksplorować miasto. Leh jest zupełnie inne niż Indie, które widziałem do tej pory. Miasto położone na wysokości 3505m, typowo turystyczne, turystów jest tu więcej niż miejscowych ludzi, najwięcej z Izraela. W każdej knajpie w menu są dania izraelskie, śniadania izraelskie etc. są też restauracje wyłącznie z jedzeniem izraelskim i wszystkie napisy po hebrajsku. Generalnie podobno w całych Indiach jest dużo Żydów, część z nich to miłośnicy tanich i wszechobecnych w Indiach używek (np. haszysz w Srinagar rósł sobie ot tak przy ulicy i podobno tam pali go 70% mieszkańców – info. od mieszkańca). Drugim najczęściej słyszalnym tu językiem jest francuski, choć Polaków też raz widziałem. Mnóstwo tu sklepów z pamiątkami, restauracji z wszelakim jedzeniem (również typu pizza, naleśnikie etc.), agencji turystycznych organizujących: trekking – to w sumie gwóźdź programu przybywających tu ludzi (wspaniała okolica), rafting, wyprawy rowerami górskimi itp. Mieszkańcy Leh mają już zupełnie inny typ urody niż np. w Srinagar tzn. owalne twarze i lekko skośne oczy, duża ich część tak naprawdę pochodzi z Tybetu. Wszechobecne są tu hasła ”FREE TIBET”, jest też targ uchodźców tybetańskich, restauracje z jedzeniem tybetańskim itp. Ludzie uśmiechnięci i generalnie fajna atmosfera, turystyczna ale pasuje do tego miejsca. Dookoła miasta widać cudowne góry i ich ośnieżone szczyty.
Mam zamiar doprowadzić się tu do ładu i za parę dni zacząć jechać już powoli w kierunku południowym bo za niecałe 3 tyg. przylatuje do mnie (do Delhi) mój brat na którego oczekuję już z niecierpliwością i w dalszą drogę ruszymy razem... mam nadzieję, że przywiezie jakieś kabanosy, suchą krakowską albo podwawelską mmm....
No dobrze wpisy uzupełnione a teraz idę coś zjeść...
Dzis uswiadomilem sobie ze juz nie pobije rekordu w 80 dni dookola swiata :) Czas minal ;)
pa pa pa pa pa ściskaaaaammmm moi milusińscy :)
PS.WW – wczoraj pierwszy raz włączyłem skopiowaną z Twojego pendrive muzykę – National – High Violet i pierwsze słowa piosenki, którą włączyłem były „leave your home...” - aaale o so chozi...? :) A płyta fajna, przyjemnie się słucha przed snem :) Ścisk!