Czolem druzyna!!!
Ha, ha, ha dzis czuje sie juz znacznie lepiej :)) Z samego rana pojechalem na rafting rzeka Zanskar :) Godzinke drogi z Leh. W skali trudnosci od 1-5 ten splyw ma 3,5 i byyyylooooo ekstra :)))) To jest to! Splyw trwa okolo 2,5 godziny i jest sporo zabawy :) Oczywiscie nie obylo sie bez skoku z pontonu na glowke :) Ale woda cholernie zimna (zahartuje moje przeziebienie). Pogadalem na splywie a raczej przed bo podczas splywu nie specjalnie sie dalo z para Wlochow i oni tez mieli klopoty zoladkowe tyle ze on ciagle bierze antybiotyk :/ Po splywie spotkalem tez pare Polakow ktorych poznalem na dworcu w Delhi i oni tez sie pochorowali, tyle ze byli u lekarza i niestety ona ciagle jest na antybiotyku, wiec ja uwinalem sie (tfu tfu odpukac) elegancko naszym rodzimym nikuroksazydem :) (dziala na tutejszy syf faktycznie). Powoli (pojutrze) bede sie ruszal dalej w kierunku Manali ale spokojnie bo mam plan znowu stopowac po wsiach okolicznych. To najlepsze co tu jest do zobaczenia okolica. Ona jest naprawde NIESAMOWITA!!!! Dzisiejszy splyw pomiedzy skalami zmieniajacymi kolory powalil mnie doslownie. Kolory skal od fioletowych, przez czekoladowe i blyszczace az po zolte. Cos cudownego. Polecam!!! JA rusze od wsi do wsi na spokojnie bez pospiechu, zobaczymy jak sie uda :) Rano rozmawialem z Hiszpanem ktory przebyl ta droge rowerem, 500km po gorach w 11 dni ale takich gorach gorach np. przelecze powyzej 5000m :) Droga jest raz otwarta raz zamknieta i to tylko w sezonie letnim czyli (teraz). Powiedzial ze to bardzo wolno. Autobus jedzie dwa dni (nocleg w polowie).
Zobaczymy jak mi pojdzie :)
Ps. Dzis podczas splywu dowiedzialem sie rowniez od "kapitana", ze w Nepalu jest rafting o poziomie 5.:)))
Dalej nie musze chyba nic mowic :)
PA PA PA PA Kaczorki i KAczuszki h a h a h a