Pisane na gorąco :
Jest godzina 1.30 w nocy a my właśnie wróciliśmy z meczu krykieta i robimy sobie głupkowatą sesję zdjęciową z flagami i pomalowanymi twarzami : ) Tak wiem, my zawsze mamy super pomysły… A mecz na którym byliśmy nie był jakimś tam sobie meczem otóż byliśmy na: FINALE LIGI MISTRZÓW KRYKIETA 2011!!!!!!! TAK! TAK! TAK!
Podczas gdy ludzie w Polsce podejmowali ważne decyzje głosując na wyborach my mieliśmy nie mniejsze dylematy, otóż musieliśmy wybrać której drużynie będziemy kibicować… :) Bo choć na twarzach mieliśmy wymalowane barwy RCB (Royal Challenger Bangalor) to z kolei w kieszeniach schowane mieliśmy chusty Indian Mumbai (dostaliśmy na wejściu). I bądź tu mądry… Obraliśmy zatem technikę tysięcy Hindusów bawiących się razem z nami na stadionie czyli kibicować temu co wygrywa… No bo na logikę po co się smucić, że moja drużyna przegrała jak można się cieszyć, że moja wygrywa :) Więc jak wygrywa India Mumbai krzyczą i wymachują chustami India Mumbai, kiedy lepsze jest RCB, zmieniają chusty i krzyczą RCB : ) Kiedy pojawiają się chirliderki drużyny RCB wszyscy kibicują RCB i szaleją w rytm muzyki razem z Chirliderkami. Kiedy wynik sprzyja Mumbai Indians nagle barwy się zmieniają… Kolejny raz chodzi o to, żeby było głośno i kolorowo, żeby była zabawa i taniec… a tego ostatniego podczas meczu na stadionie nie brakuje… Mniej więcej co drugie odbicie piłki na stadionie rozlega się głośna muzyka i rozszalały tłum tańczy w rytm Bollywood Dance jak oszalały… a jak tłum to i my : ) Przez pewien moment jesteśmy nawet gwiazdami cieszącymi się większym zainteresowaniem niż sami gracze krykieta : ) Dodatkowo atmosferę na stadionie podgrzewa konkurs, o którym co chwilę przypomina konferansjer: konkurs na najśmieszniejsze przebranie w połączeniu z najgłupszym tańcem, który ma uchwycić kamera latająca po kibicach : ) A Oni bawią się doskonale, atmosfera jest po prostu super. Dla najlepszego główny sponsor ufundował nie lada kąsek multimedialny telefon komórkowy Nokia…
4 godziny nieustającego tańczenia, krzyczenia i uderzania o siebie nadmuchiwanymi kijami do krykieta, które dostaliśmy przy wejściu wycieńczyły nas totalnie. Na szczęście jest powód do radości ponieważ mistrzostwo zdobyła drużyna, której kibicowaliśmy razem z całym stadionem – Mumbai India : ) Na ich cześć były fajerwerki, sztuczne ognie, nagrody, puchar i oczywiście medale… A nagrody wręczał nie byle kto bo sam Sharukh Khan… Bohater narodowy Indii, gwiazdor reklam, teledysków i przede wszystkim jakże kochanego Bollywood… Szaleństwu niebyło końca… I ja też tam byłem i miód i wino piłem : ) Dobranoc!
Blog uzupełniony, za wyjątkiem zdjęć, o Chennai i okolicy też może jeszcze coś napisze coś jeszcze napisze ale nie teraz… Teraz strasznie się spieszymy bo musimy zdążyć na …… (tajemnica, zobaczycie za pare dni :) A dopiero co wróciliśmy ze spotkania z chłopakami ze Szczecina, miało trwać pare godzin, trwało 2 dni :) (Pozdrowienia chłopaki, trzymajcie się!) ha ha ha
Buziaczki papatki kaczuszki… lecę…..
Do usłyszenia za parę dni z.......