Witojcie :)
Po 29 godzinach spedzonych w pociagu dotarlismy do Kalkuty - Kolkaty :) Nie moge sie jednak chwili nie zatrzymac przy samej podrozy "magicznym" pociagiem bez tzw. dna, ktora byla niezwykla :)....
Po 12 godzinach lenistwa w Chennai wreszcie wybila godzina odjazdu naszego pojazdu (ladny rym? ;) Przebijalismy sie wiec dzielnie przez tlumy hinduskch podroznikow - jestesmy juz wprawieni w bojach, smiejac sie jednoczesnie z ludzi wiszacych w stylu hinduskim na drzwiach pociagu probujac sie wepchnac do klasy siedzacej. Sami oczywiscie jestesmy spokojni bo my mamy przeciez klase sleeper czyli lezanki wykupione, miejsca numerowane, pociag z rezerwacjami wiec luuuuuzzz.... i nagle upsss... ale to jest przeciez nasz wagon, nasz sleeper ??? Hmmm... Probujemy wsiasc do pociagu i... ciemnosc widze, widze ciemnosc, ciemnosc widze, ludzie, lokcie, kolana, lokcie, walka trwa... Wooow Jestesmy na naszych miejscach ale to nie koniec. W pociagu trwaja gonitwy, poscigi, walki i przepychanki a takze upychanie bagazy, bo bez nich latwiej sie ganiac... A jest sie z kim ganiac bo bambusowe palki mundurowych wymierzaja siarczyste razy uciekinierom... Podczas gdy jedni wpadaja z jednaj strrony wagony wypedzajac najczesciej nieletnich, umorusanych i oczywiscie bez biletow kolejni juz wbiegaja z drugiej strony.. To taki berko-chowany :) Zabawa trwa jakies 20 minut po czym pociag rusza a ze drzwi sie jeszcze nie zamknely to czesci udaje sie ponownie wskoczyc... I tak obie strony sa zadowolone :) Pilnujacy zlapali a uciekajacy uciekli, wsiedli i jada :) W naszym "przedziale" a raczej sekcji w ktorej normalnie miejsc sypialnych jest dla osob 8 jest i spi osob 18 :)) Podloga, pod lozkiem, pare osob na jednym lozku, pare na drugim etc. Ja ku chwale obserwuje to z gornego lozka, ktore juz z doswiadczenia wiem ze jest najbezpieczniejsze bo nikt tam nie wskoczy i nie przycupnie "niechcacy" :) A i do tego przypominam sobie przy okazji dziecinstwo kiedy to mialem pietrowe lozko razem z moim braciszkiem :) Ja zawsze spalem na gornym :) To byly czasy :) Jak widac nic sie nie zmienilo :)
Do Kalkuty docieramy po 29 godzinach o 5 rano. Tylko godzinka opoznienia to wynik wrecz dskonaly jak na Indie i dystans 1660km :) Zlecialo jak z bicza strzelil :)
Opowiesci z Kolkaty beda uzupelnione pozniej :)))) PA PA PA! :)